piątek, 3 kwietnia 2009

Zły język czy złe zastosowanie?

Spotkaliśmy się wczoraj o Cafe Dynia i dyskutowaliśmy o wzbogaceniu serwisu w treści społecznościowe (blogi, artykuły). Co rusz jakieś stwierdzenie uczestników prowokowało dyskusję.

Już widziałem rozpalone twarze młodych informatyków spierających się o to czy Java jest zła. Mnie osobiście (jako, że nigdy nie programowałem profesjonalnie) takie podejście przypomina dyskusję o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Zaryzykuję stwierdzenie, że każdy język programowania został stworzony do rozwiązania jakiegoś problemu i jeśli się sprawdził, to stał się popularny. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy język programowania (albo jakieś inne narzędzie) staje się na tyle popularne, że stosujemy je nie kierując się racjonalnymi przesłankami, ale emocjonalnymi. Krótko mówiąc: bo taka moda, bo kolega mi doradził, bo szefowie się to podoba. Może tego powinno się uczyć na uczelni: co i do czego stosować, a nie co jest fajne, a co nie.. Co Wy na to?

A propos spotkania - prowadzący panował nad sytuacją i temperatura nie podniosła się ponad niekontrolowany poziom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz