W teorii organizacji i zarządzania funkcjonuje model Greinera opisujący kolejne fazy rozwoju organizacji. Krótko przypomnę, że każda faza składa się ze wzrostu oraz kryzysu, po którym organizacja przebudowuje swoje metody organizacyjne i przechodzi do następnej fazy.
Ciekawe jest, że Greiner nie opisał piątej fazy i następującego w niej kryzysu. Czy dlatego, że nie było tak dużych organizacji, na podstawie których można by tworzyć ogólne modele?
Przyczyna może być inna: model Greinera w swej istocie może być cyklem. Organizacja, która przeszła kryzys biurokratyczny i wzrasta przez współprace nie jest już jednolitym organizmem możliwym do koordynowania centralnie. Jest to w rzeczywistości grupa organizacji współpracujących ze sobą, a każdy kryzys (nazwijmy go "zaufania") prowadzi do rozpadu tej organizacji na mniejsze, które kontynuują wzrost w jednej z faz opisanych przez Greinera.
Takie podejście tłumaczy spektakularne upadki imperiów i korporacji, (a nawet dinozaurów ;)), które poprzez nadmierny wzrost stały się niezdolne do centralnej koordynacji. Jaki z tego morał dla najwyższej kadry zarządzającej (również polityków, jako rządzących państwami)? Nie można kontynuować wzrostu w nieskończoność. Kiedyś przychodzi konieczność podziału imperium na mniejsze zdolne do samodzielnego działania. Jak dzielić imperium - przypuszczam, że najlepiej jest wydzielać w pełni autonomiczne organizacje zachowując udział właścicielski, ale o charakterze wyłącznie inwestycji finansowej, a nie typowego właścicielstwa ingerującego w merytorykę.
czwartek, 10 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz